Film "Drzewa pokoju" recenzja
Przebywając w szpitalu już szósty miesiąc, miałam okazję obejrzeć film o ludobójstwie w Rwandzie- "Drzewa Pokoju".
Film oparty jest na faktach. W roku 1994 miała miejsce masowa rzeź ludu Tutsi. W piwnicy jednego z domów cztery zupełnie różne kobiety znalazły schronienie. Musiały przeżyć ze sobą ponad 80 dni.
Jedną z nich jest zakonnica, której wiara została poddana poważnej próbie.
Razem z nią w piwnicy ukrywa się amerykańska wolontariuszka.
Kolejną zagrożoną osobą jest kobieta z ludu Hutu, który prowadzi rzeź Tutsi. Bohaterka nie chce brać udziału w ludobójstwie, dlatego ukrywa się w piwnicy i przyjmuje do niej trzy pozostałe osoby.
Ostatnią z ukrywających się jest kobieta z mordowanego ludu Tutsi.
Małe okienko w piwnicy sprawia, że kobiety mają światło, świeże powietrze, ale też są świadkami okrutnych zbrodni.
W miarę upływu czasu między bohaterkami dochodzi do coraz częstszych i ostrzejszych konfliktów. Sprawy nie ułatwia fakt, że jedna z nich pochodzi z plemienia katów, a druga z plemienia ofiar ludobójstwa.
Cała akcja filmu toczy się w piwnicy, ale mi to kompletnie nie przeszkadzało. Uważam, że reżyser sprawnie oddał klimat tej strasznej sytuacji. Według mnie warto obejrzeć ten film, żeby mieć świadomość tego, co wydarzyło się w Rwandzie.
Jeśli film ma ambicję przybliżyć naprawdę trudny temat, to i bez brutalnych (w różnorodnym sensie) scen nie może się obyć.
OdpowiedzUsuńPrzerażający temat
OdpowiedzUsuńZ pewnością film jest emocjonalny i warty obejrzenia...
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat, ale film wart obejrzenia. Zapisuję tytuł i poszukam.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za życzenia, Ago.
Pozdrawiam serdecznie
To było przerażające...
OdpowiedzUsuńFilm jak najbardziej należy obejrzeć!
chetnie obejrze kocham filmy
OdpowiedzUsuń