Dario czeka na operację

Szpital oddział urologiczny

Pamiętacie Dario? Pisałam o naszej znajomości tutaj. Mam nadzieję, że mój przyjaciel nie będzie miał nic przeciwko temu, że piszę o nim na blogu. Dario od kilku miesięcy czekał na operację usunięcia kamieni z nerki. Trochę ponad miesiąc temu zjawił się w szpitalu na oddziale. Niestety każdemu przed operacją towarzyszy lęk-mniejszy lub większy. U Dario był on bardzo silny. Na tyle silny, że kiedy lekarz zapytał go czy jest pewny, że chce mieć operację, nie był w stanie odpowiedzieć twierdząco. W takim wypadku lekarz odesłał go do sali i z operacji nic nie wyszło.


Drugie podejście

Niecały tydzień temu Dario po raz drugi miał wyznaczony termin operacji. Tym razem nie dał się lękowi (Jestem z niego dumna). Niestety i tym razem nie wyszło :( Lekarz powiedział, że nie usunęli kamieni bo nerka ma specyficzną budowę i było to niemożliwe. Podczas operacji trzech chirurgów główkowało jak to zrobić. Postanowili umieścić w nerce dren i po niedługim czasie spróbować znowu.
 
 

 
Po drugiej próbie, czyli od kilku dni Dario ma coś, właściwie nie wiem co i on też nie wie, w nerce (A może to jest właśnie ten dren?). Z lekarzem trudno mu się dogadać. Niby rozmawiają po angielsku, ale jak widać są pewne niedopowiedzenia. Z nerki wychodzi mu rurka, a na końcu tej rurki jest worek. Co 2-3 godziny pielęgniarka wymienia worek. Z nerki leci tam coś o czerwonym zabarwieniu. Raczej nie jest to mocz bo Dario normalnie chodzi do łazienki.

Dzisiaj o 5 nad ranem do Dario przyszła pielęgniarka i zobaczyła, że w worku jest za dużo płynu i że jest w nim krew. Przestraszyła się i poszła po lekarza. Lekarz zabronił Dario wstawać z łóżka. To było rano. Podobno po kilku godzinach już nie było przeciwwskazań. 

Trzecie podejście

Trzecia próba już pojutrze tzn. we wtorek. Na początku lekarz mówił o poniedziałku, ale zespół stwierdził, że przy operacji powinno być więcej osób, więc wtorek stanowi lepszą opcję. Doktor powiedział, że jeśli tym razem również się nie uda, zastosują jeszcze inne podejście. Bardzo bym chciała, żeby to nie było konieczne.

 

Szpital w Bydgoszczy

Ubolewam nad tym, że nie mogę bardziej pomóc. Dario nie ma w Polsce rodziny, a ja mieszkam          w Warszawie i nie jestem w stanie do niego pojechać. Jak wiecie np z tego wpisu, mam padaczkę i jestem w trakcie wprowadzania nowego leczenia. Na razie jest tak sobie. Wczoraj miałam 5 ataków, ale o tym kiedy indziej.

Komentarze

  1. Trzymam kciuki za Dario. Sana przeszłam tyle w kwestii zdrowia, że nie będę pisać banałów.
    Jesteś dla niego dużym wsparciem i lojalną przyjaciółką, na pewno to docenia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Lifestyle Agi