Pomagać czy nie pomagać?

 

 

Ostatnio napisała do mnie dawna znajoma. Powiedziała, że temat, z którym pisze wymaga dokładnego opisania, więc mogłybyśmy się umówić na dzień, w którym obie będziemy miały czas. Intuicja podpowiadała mi, że chodzi jej o pieniądze, ale nie byłam pewna. Postanowiłam jej ”wysłuchać”. Zaczęła pisać o tym, że ostatnio bardzo źle się czuje. Jest słaba, ma zawroty głowy, lecący katar, zamroczenie w oczach, ból brzucha i nudności. 

No i rzeczywiście powiedziała, że potrzebuje pieniędzy na życie bo w obecnym stanie nie ma jak zarabiać, a ma na utrzymaniu jeszcze 3 koty. Pierwsze co mi przyszło do głowy to wizyta u lekarza. Powiedziała, że nie jest w stanie tam dotrzeć, a na pytanie czy wzywała pogotowie kiedy to się pojawiło, odpowiedziała, że kiedyś wzywała do czego innego i jej nie pomogli, więc już nie wzywa (Nie wiem czy taki stan zdrowia to odpowiedni powód, żeby wzywać pogotowie, ale to mi przyszło na myśl jako pierwsze). Później napisała, że nie ma gdzie mieszkać. Spytałam gdzie teraz mieszka. Odpowiedziała, że w hotelu. Następnie napisała, że nie potrzebuje takiego wywiadu, podała link do zrzutki i zakończyła rozmowę. 

 


To wydarzenie wywołało we mnie przeróżne emocje i skłoniło mnie do refleksji na temat pomagania innym. Na pewno warto pomagać, ale patrząc głębiej, nie jest to takie oczywiste. Posłużę się przykładem znajomej. Jeśli miałabym wziąć pod uwagę pomoc finansową, chciałabym znać sytuację i towarzyszące jej okoliczności. Chciałabym mieć pewność, że ta osoba pilnie potrzebuje pomocy finansowej. W tej sytuacji nie wszystko było dla mnie jasne. Nie ma pieniędzy na utrzymanie, ale mieszka w hotelu. Skąd ma na to pieniądze? Skąd ma pieniądze na utrzymanie 3 kotów? I przede wszystkim dlaczego nie szuka pomocy medycznej? Nawet jeśli ludzie dadzą jej pieniądze na życie na jakiś czas to co z tego jeśli nie będzie się leczyła? Jeśli jest w tak złym stanie, może powinna starać się o rentę, albo zwrócić się do Ośrodka Pomocy Społecznej? Wtedy miałaby chociaż minimalne źródło dochodu. Ostatecznie nie dałam jej pieniędzy. Tak jak napisałam, nie wszystko było dla mnie jasne, poza tym nie podobało mi się, że znajoma nie chce dalej rozmawiać.

 


Po tej sytuacji zaczęłam się zastanawiać jak mądrze pomagać, ale jednocześnie nie dawać się wykorzystać i nie pozwolić, żeby przez pomaganie ucierpiało nasze codzienne życie. Myślę, że przykład z osobami w kryzysie bezdomności, które na ulicy proszą o pieniądze, jest znany większości osób. Od lat sporo mówi się o tym, żeby nie dawać wtedy pieniędzy, tylko kupić jedzenie. Staram się tak właśnie robić, ale chciałabym też wiedzieć jak zachować się w innych sytuacjach.


Dzisiaj kiedy byłam w supermarkecie, podeszła do mnie starsza pani i poprosiła o 80 groszy. Początkowo chciałam odmówić, ale powiedziała, że w domu ma pieniądze, tylko za mało wzięła ze sobą. To mnie przekonało. Każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji. Ja też gdybym wzięła z domu za mało pieniędzy, chciałabym móc liczyć na pomoc innych.

Kolejna sytuacja dotyczy portali, które służą zbieraniu pieniędzy na różne cele. Przeważająca większość dotyczy leczenia. Nie mam wątpliwości, że te osoby potrzebują wsparcia finansowego, ale jak, mając niewielką sumę, wybrać osobę, której chcemy pomóc? U coraz większej liczby dzieci diagnozuje się SMA. Dla mnie ta choroba jest przerażająca. Na szczęście dla dzieci do 6 miesiąca życia leczenie jest refundowane, ale co z dziećmi, u których wykryto chorobę później? Leczenie kosztuje ponad 9 mln zł. Do tego dochodzą osoby z nowotworami, porażeniem mózgowym, wadami serca, chorobami genetycznymi… No i są i dzieci i dorośli. Komu pomóc? Jak wybrać kogoś spośród wielu osób z tą samą dolegliwością? 

Powiem szczerze, że zniechęca mnie jeśli ktoś w opisie używa sformułowań „Jego życie jest w Twoich rękach”, albo „Od Ciebie zależy czy będzie żył”. Takich zbiórek nawet nie czytam. Z jednej strony nie podoba mi się, że rodzice przerzucają odpowiedzialność na innych ludzi, ale z drugiej, przecież dziecko nie jest temu winne. 


Osobny temat to pomaganie zwierzętom. Do tej pory, jeśli pomagałam finansowo, zawsze wybierałam zwierzęta. Robiłam to dlatego, że przeważająca większość osób pomaga ludziom, a psy i koty cierpią i są stawiane na samym końcu w hierarchii. Kraja mi się serce kiedy patrzę na cierpiące zwierzęta. Dlatego nie oglądam, ani nie czytam nic na ten temat. Z cierpieniem ludzi jest u mnie trochę inaczej. Porusza mnie, sprawia, że jest mi przykro i współczuję tym ludziom, ale jestem w stanie o tym słuchać czy czytać.


Kolejna sytuacja, nad którą się zastanawiałam to świadczenie darmowych usług np. przez lekarzy. Wiadomo, że rodzinie lekarz pomaga bezpłatnie, ale co z przyjaciółmi i znajomymi? Wiadomo, że każdy z nich chciałby skorzystać na tym, że zna lekarza, a jemu pewnie nieraz ciężko jest odmówić. Z jednej strony popieram niesienie bezpłatnej pomocy innym, ale z drugiej strony, gdyby tak do tego podchodzić to taki lekarz powinien każdego leczyć bezpłatnie... Każdy członek rodziny czy znajomy ma swoją rodzinę i znajomych…itd.


Często nawet wtedy, kiedy nieszczęście dotknie kogoś z naszych bliskich, sytuacja nie jest jednoznaczna i nie do końca wiadomo co zrobić. Mam na myśli np. osoby chore psychicznie, które nieraz bywają niebezpieczne. Mogą stanowić zagrożenia dla zdrowia i życia współlokatora. I tutaj sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Pomóc to znaczy znosić przemoc ze strony chorego? A jeśli coś nam się stanie?


Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku członków rodziny, którzy nie są zdolni, żeby o siebie zadbać. Panuje powszechne przekonanie, że pomóc to znaczy opiekować się taką osobą. Tylko że w wielu przypadkach taka opieka wykracza poza możliwości rodziny chorego. Córka czy syn pracuje, ma własne dzieci i obowiązki, często nie ma tyle siły, że podnosić rodzica. W wielu przypadkach pozostawienie członka rodziny w domu byłoby i dla niego i dla innych niebezpieczne. Mam na myśli np. chorobę Alzheimera. Co jeśli chory odkręci gaz? Niestety mam wrażenie, że wiele osób nie rozumie, że czasem załatwienie bliskiej osobie miejsca w placówce, gdzie świadczona jest całodobowa opieka to najlepsze wyjście. Boją się, że chory, bliższa i dalsza rodzina czy sąsiedzi będą mówić, że nie troszczy się o rodzica. Tutaj jednak pojawia się pytanie na temat troski. Czy pozostawienie chorej osoby na prawie cały dzień samej w mieszkaniu to rzeczywiście dobre rozwiązanie?

 


Podobnie jak na temat osób w kryzysie bezdomności, od dawna społeczeństwo jest uświadamiane w temacie osób uzależnionych. Mówi się, że, żeby alkoholik przestał pić, musi dotknąć dna. Często jest to związane z doświadczeniem bezdomności, zimna i głodu. Nawet sobie nie wyobrażam jak trudna może być sytuacja, w której rodzina staje przed wyborem zamknięcia drzwi przed osobą uzależnioną.

Jestem ciekawa co Wy sądzicie o pomocy innym i czym się kierujecie podejmując decyzję dotyczącą pomagania.

Komentarze

  1. Moje pomaganie jest zupełni subiektywne. Częściej płacę na zbiórki dla zwierząt. Częściej wybieram potrzebujących dorosłych niż dzieci. Jeśli chodzi o sytuację przez Ciebie opisaną, nastawienie osoby potrzebującej na "nie" (nie zrobię tego lub owego, bo tak), powoduje, że nie pomagam (rozumiem, że każdy ma swoje idee fix, ale skoro ich sytuacja jest konsekwencją tych idei, mnie nic do tego).

    OdpowiedzUsuń
  2. ja staram sie zgodnie z sumieniem

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja najczęściej pomagam zwierzętom, bo niestety na ludziach już wiele razy się zawiodłam. Zawsze jak ktoś potrzebuje pomocy to staram się szukać rozwiązań niezwiązanych z dawaniem pieniędzy, co ciekawe zawsze wtedy dostaje odpowiedź zwrotną, że jak nie pieniądze, to nie bo coś tam, zawsze jakaś wymówka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za ciekawy i pouczający artykuł, wiele cennych informacji można się dowiedzieć z niego

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomagać można na wiele sposobów. Najczęściej los stawia nam na drodze takie osoby, którym trzeba pomóc. Nie zawsze jest to pomoc materialna. Przy czym warto się upewnić, ze dana osoba rzeczywiście tej pomocy potrzebuje.
    Kiedyś pewna kobieta zaczepiała ludzi wychodzących z kościoła i prosiła o pieniądze. Ludzie nie dawali , bo dobrze ją znali i wiedzieli, że za każdym razem po takiej zbiórce leżała na skwerku kompletnie pijana.
    Nie ma problemu, gdy ktoś prosi o jedzenie, wejść z nim do sklepu i kupić czego mu trzeba, kupić coś i zanieść do schroniska dla zwierząt, czy na inną zbiórkę.
    Ale nad dawaniem, czy wpłacaniem pieniędzy jednak się zastanawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Lifestyle Agi