Kiedy myślisz, że kończysz z pisaniem… a jednak wracasz
Powiem szczerze, że mój blog przeszedł mały kryzys. Wiele razy zadawałam sobie pytanie, czy chcę dalej pisać i czy mam na to czas. Nie chciałam robić tego po łepkach. No i nieraz wychodziło, że tego czasu po prostu nie miałam. A nie mając czasu, obwiniałam się o to, że tak długo już nie piszę. I dalej już wiecie, jak człowiek potrafi się nakręcić. Po którymś z takich rozmyślań doszłam do wniosku, że muszę wybrać, na co przeznaczyć czas, bo (tak jak większość osób) nie mam go tyle, ile bym chciała.
Blog po angielsku pochłonął mój czas
I wiecie co? Kiedy już podjęłam decyzję, że przestaję prowadzić bloga, zaczęło mi brakować pisania. Wtedy ucieszyłam się, że nie napisałam posta pożegnalnego, bo niezręcznie by wyszło. Mam mniej czasu, między innymi dlatego, że zaangażowałam się w pisanie bloga po angielsku. Kiedyś wstawiałam tam posty od święta, a teraz to jeden z wielu elementów, które wpływają na SEO moich produktów na Zazzle. W końcu klientów trzeba szukać też poza sklepem :)
Im więcej wiem o print on demand, tym mniej wiem. Serio
Nie martwcie się - nie traktuję Was jako potencjalnych klientów i nie zastanawiam się, jak Wam wcisnąć kubek czy poduszkę :D Moim rynkiem docelowym jest zagranica, głównie Stany Zjednoczone. Z każdym dniem jestem coraz bardziej zaskoczona, jak wiele człowiek może się nauczyć, jeśli naprawdę tego potrzebuje. Rok czy dwa lata temu byłam pewna, że wiem już „wszystko” o print on demand. O, jak bardzo się myliłam… Tutaj świetnie pasuje cytat „Wiem, że nic nie wiem” Sokratesa, albo jego bardziej rozbudowana wersja: „Im więcej wiesz, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że nic nie wiesz.”
Co robić, gdy pisanie nie idzie? Nie myśl za dużo
Poza brakiem czasu miałam też okres, w którym pisanie przychodziło mi trudniej. No wiecie… siedziałam, myślałam i nic z tego myślenia nie wychodziło. Pewnie dlatego, że za dużo analizowałam i nakładałam na siebie zbyt dużą presję. Zauważyłam, że najłatwiej mi się pisze, kiedy się nie zastanawiam. Też tak macie? A może to normalne? Może każdy bloger ma chwile zwątpienia? Może po prostu musiałam przerwać pisanie, żeby przypomnieć sobie, że… lubię pisać.
Pisanie dla siebie czy dla czytelników?
Nie lubię czuć presji związanej z pisaniem. Z jednej strony sama ją na siebie nakładam, ale z drugiej - jeśli bloger nie pisze przez pewien czas, coraz mniej osób zagląda na jego bloga. Pewnie niektórzy powiedzą, że rozwiązaniem jest pisanie dla siebie, a nie dla innych. Dla siebie też piszę, ale tego nie publikuję i poruszam wtedy bardziej osobiste tematy, a bloga kieruję jednak do czytelników.
Mój blog dalej żyje
Na szczęście mój kryzys pisarski już minął, a blog dalej funkcjonuje :)
Zapomniałabym - znowu podczas spacerów czy pobytu w kawiarniach zaczęłam robić zdjęcia, żeby się nimi z Wami dzielić. To chyba dobry znak?
Ale się cieszę, że nie napisałaś tego posta! 😄 Totalnie rozumiem te rozterki – też miewam momenty, kiedy pisanie przychodzi z trudem, a potem nagle wraca jak stary przyjaciel. To niesamowite, jak przerwa potrafi czasem wszystko uporządkować i przypomnieć, po co się to w ogóle zaczęło. A zdjęcia z kawiarni i spacerów? Zdecydowanie dobry znak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 🤗
Angelika