Usunięcie pęcherzyka żółciowego
Usunięcie pęcherzyka żółciowego
No i stało się. Usunęli mi woreczek żółciowy. Na początku broniłam się przed tym rękami i nogami. Przez 3 lata próbowałam różnych metod na rozpuszczenie kamieni-zaczynając od naturalnych, a na lekach od gastrologa kończąc. Niestety nic nie pomogło. Wręcz przeciwnie. Kamieni było coraz więcej, aż wypełniły cały pęcherzyk. Lekarze mówili mi, że powinnam zdecydować się na zabieg bo mam małe kamienie i w każdej chwili któryś może wydostać się do przewodu żółciowego, a to już jest zagrożenie życia(Chyba do przewodu-nie jestem pewna czy chodzi właśnie o tę część).
Wiecie co mnie naprawdę przekonało? Dwa czynniki. Okropny ból i informacja, że z tego może powstać nowotwór złośliwy. Na początku pomagały mi środki przeciwbólowe, ale w ciągu tych 3 lat organizm niestety się uodpornił. Zaczęłam brać inne, które pomagały do czasu. Dwa razy byłam na sor, gdzie stwierdzono stan zapalny woreczka żółciowego.
Dieta przy kamicy woreczka żółciowego
Przyznaję, że przez długi czas ból mógł być tak silny bo nie przestrzegałam diety. Całe szczęście, że mama przemówiła mi do rozsądku. Namówiła mnie, żebym zrezygnowała z niektórych produktów, a w zamian jadła inne, lekkostrawne. Trudno powiedzieć w jakim stopniu dieta pomogła. Podejrzewam, że bez niej byłoby gorzej.
Gdzie iść na zabieg
Kiedy już zdecydowałam się na laparoskopię, miałam dylemat, który szpital wybrać. Sprawdzałam każdy po kolei-spisywałam imiona i nazwiska pracujących tam chirurgów, a później czytałam opinie o nich. Niestety w prawie każdym szpitalu był przynajmniej 1 chirurg, który miał złe opinie. Nie chciałam na takiego trafić, więc od razu odrzucałam taki szpital. No i pozostał Szpital Praski. Tam wszyscy chirurdzy byli dobrze oceniani. Jeden problem z głowy.
Wizyta w poradni chirurgicznej
Zapisałam się na wizytę do poradni. Czekałam 2 albo 3 miesiące. Już nie pamiętam. Podczas wizyty chirurg zaproponował, żebym przyszła kolejnego dnia. Wtedy miał przyjmować ordynator, który może przyspieszyć termin zabiegu, co było wskazane. Rzeczywiście ordynator powiedział, że w ciągu 6 tygodni ktoś do mnie zadzwoni, żebym przyszła na oddział. Zadzwonili po 2 tygodniach. Byłam przeszczęśliwa, że nareszcie pozbędę się tego bólu. (Mała dygresja: Z powodu kamieni bardzo bolały mnie też plecy. Chodziłam na masaże. Masażysta nie wiedział dlaczego mnie boli. Po zabiegu ból pleców zniknął całkowicie). Pojechałam do szpitala. Niestety anestezjolożka przestraszyła się padaczki. Powiedziała, że zanim wykonają zabieg mam przynieść zaświadczenie od neurologa, że nie ma przeciwwskazań. Podczas wizyty w poradni pytałam chirurga czy takie zaświadczenie będzie potrzebne. Powiedział, że nie. No trudno. Musiałam wrócić do domu.
Drugie podejście. Poszłam do poradni, dałam zaświadczenie i znowu miałam czekać na telefon. Zadzwonili. Pojechałam na izbę przyjęć, a tam mi mówią, że pomyliłam miesiące… Na pewno nie pomyliłam bo to miał być poniedziałek, a w przyszłym miesiącu 16 to środa. Nie wiedziałam co zrobić. Siedziałam na izbie przyjęć i płakałam. Nie wiedziałam jak wytrzymam kolejny miesiąc biorąc codziennie takie dawki leków przeciwbólowych. Niestety musiałam czekać.
Trzecie podejście. Poczekałam miesiąc i znowu pojawiłam się w szpitalu. Zaświadczenie było, więc nie mieli się do czego przyczepić. Bardzo się bałam, że z powodu narkozy będę miała ataki epi. Anestezjolog i neurolożka mówili, że to możliwe. W ogóle za 3 razem bałam się najbardziej. Bałam się, że się nie obudzę. Bałam się bardziej niż przed operacją mózgu 20 lat temu. No ale nie widziałam innego wyjścia niż zabieg. Nie chciałam pozostać z takim bólem.
Przywieźli mnie na salę operacyjną. Powiedziałam, że się boję. Wtedy jedna z pań z personelu powiedziała, że da mi zastrzyk i zaraz się odprężę. „Chwilę” później usłyszałam „Pani Agnieszko, budzimy się”. Byłam w szoku, że już jest po. Dalej jestem zaskoczona. Przed wcześniejszą operacją kazano mi liczyć aż usnę i nie dostałam narkozy w zastrzyku. Może metody się zmieniły.
Ból bo zabiegu
Nie chcę, żeby wyszedł z tego narzekający post, ale chcę być szczera. Po zabiegu ból był koszmarny. Ciągle dostawałam leki przeciwbólowe i ciągle prosiłam o nowe. Mówili, że już nie mogą mi więcej dać. Kiedy odwiedziła mnie mama, masowała mi plecy bo nie wytrzymywałam z bólu. To, co teraz napiszę znam z opowieści mamy. Kiedy zaczęłam płakać z bólu, rozpłakała się też pacjentka obok bo gorzej się poczuła. Postanowili nas rozdzielić…. Poczułam się jak w przedszkolu. Co myślicie o stosowaniu w szpitalu takiej metody?
Drugiego dnia po zabiegu było znacznie lepiej. Bolało, ale ból był do wytrzymania. Lekarka mówiła, że ból spowodowany jest przez dren i po wyjęciu go ból minie. Rzeczywiście minął po jakimś czasie, ale samo wyjmowanie drenu….Koszmar
Powrót ze szpitala
No i wróciłam do domu. Bez woreczka żółciowego i bez bólu. Zupełnie inne życie. Żałuję, że tak długo zwlekałam. Co prawda biegunka nie minęła, a nawet jest silniejsza niż przed zabiegiem, ale jest znacznie mniej uciążliwa niż ból.
Komentarze
Prześlij komentarz