Los Angeles miasto-państwo w siedmiu lekcjach. Recenzja
Los Angeles miasto-państwo
Los Angeles to nie tylko miasto. Według niektórych osób Los Angeles to-miasto-państwo obejmujące 88 miast. Mieszka tam ponad 10 mln ludzi. Mówiąc o LA, ludzie mają na myśli teren, w skład którego wchodzą także: Beverly Hills, Compton i Hollywood. Los Angeles w zawrotnym tempie rozwija się gospodarczo. Jednak niektórzy nie zgadzają się z określeniem miasto-państwo gdyż miasto-państwo powinno mieć swoje centrum i peryferia, Los Angeles ma wiele centrów.
„Los Angeles wyprzedza 40 stanów Amerykańskich pod względem liczby ludności. Gospodarczo wyprzedza niemal wszystkie, nie wspominając o Arabii Saudyjskiej, Norwegii czy Tajwanie„.
Wywiady
Autor próbując opisać miasto-państwo
przeprowadził wywiady z osobami z różnych miejsc i znajdującymi się w
różnych sytuacjach życiowych.
Książka została podzielona na 7
rozdziałów. Każdy na inny temat lub o innej grupie ludzi. Znajdziemy to
informacje m.in o sektach, imigrantach, ludziach bezdomnych, ludziach
uzależnionych od narkotyków lub o katastrofach naturalnych takich jak:
pożary, powodzie czy trzęsienia ziemi.
„W ten sam weekend parotysięczna „karawana” mieszkańców Ameryki Środkowej dotarła do leżącej nieco na zachód od nas Tijuany i starała się przedostać do Kaliforni”.
Moja opinia
Chociaż temat książki jest bardzo
ciekawy, książkę przeczytałam z trudem. Nie za bardzo pasuje mi język,
jakim została napisana. Nie wiem czy to za sprawą autora czy tłumacza.
Na
pewno z książki można się wiele dowiedzieć. Możemy zgłębić wiedzę o
grupach, które są na co dzień wykluczone przez mieszkańców z prawdziwego
życia. Możemy dowiedzieć się jak to jest żyć w dzielnicy, w której
królują narkomani i bezdomni. Czy jest tam bezpiecznie? Czy można tam
żyć nie martwiąc się o życie swoje i bliskich? Czy warto pomagać imigrantom? Czy łatwo jest przedostać się do Ameryki?
Na te pytania znajdziemy odpowiedź czytając książkę „Los Angeles. Miasto-państwo w siedmiu lekcjach”.
Myślę, że chciałabym kiedyś zwiedzić to miasto, ale tak, żeby tam żyć, to chyba nie... :)
OdpowiedzUsuń